Mobilizacja: moja droga od cywila do wojskowego – 16.06.2024 niedziela, dzień dziesiąty

Miejsce, w którym się znalazłem, było w zasadzie punktem przeładunkowym.

Jedną z rzeczy, które zauważyłem, było to, że bardzo dobrze tu karmiono. Było dużo mięsa. I prawie wszyscy często powtarzali mi, że mogę jeść, co chcę, i często dodawali frazę „póki jest taka możliwość”. Kiedy usłyszałem jedną z historii o tym, jak pięcioosobowa ekipa znalazła się w sytuacji, w której przez prawie tydzień nie mogła jeść, a potem ktoś z nich znalazł kiełbasę, która już straciła termin przydatności, i podzielili ją między siebie na pięć części i zjedli. Wtedy zacząłem lepiej rozumieć, dlaczego ludzie tutaj tak się zachowują.

Rozmawiałem z jednym z żołnierzy szturmowych. Powiedział, że nawet teraz jest gotowy wrócić do okopów. To mnie zszokowało. Wyjaśnił, że po prostu nie ma nic do stracenia, a potem dodał „na razie”. Powiedział, że dla niego wszystko jest bardzo proste – czuje, że to jego ziemia i trzeba jej bronić.

W ogóle wśród tych, którzy wrócili i byli tam szturmowcami, dało się odczuć takiego ducha – że to ludzie, którzy postawili wszystko na jedną kartę, postawili na jedną kartę swoje życie. Zobaczyłem między nimi taką jedność i przyjaźń, której nie da się opisać słowami.

Wieczorem ten chłopak, z którym rozmawiałem, zamówił dwie pizze i idąc z nimi do pokoju, wszedł do mnie i podzielił się nimi, chciał mi oddać połowę jednej z pizz, ale poczułem się jakoś zawstydzony i wziąłem tylko ćwiartkę. Uśmiechnął się do mnie i poszedł dalej.

share-on-social

Всі пости цієї категорії


Przewijanie do góry