Ostatni, trzeci dzień KZT. Z jednej strony spałem normalnie. Ale z drugiej – po przebudzeniu zdałem sobie sprawę, że ogarnęło mnie ogólne zmęczenie, którego nie da się zrzucić jednym snem. Zebrałem się na duchu, powtarzając sobie, że pozostał tylko jeden dzień.
Tego dnia czekał nas następujący program – szturm i oczyszczanie okopów, przejście pasy psychicznej, strzelanie w parach z ukrycia, strzelanie do nisko lecącego obiektu, rzucanie granatami, jazda MTLB, inżynieria.
Szturm i oczyszczanie okopów – zgodnie z legendą odparliśmy wroga i wycofał się, ale w okopach pozostało kilku orków. Grupą 7-8 osób musimy oczyścić okopy. W rolę kilku orków wcielają się instruktorzy z nabojami ślepymi i petardami-granatami. Instruktorzy rzucają również do okopu granat dymny i wszyscy muszą założyć maski przeciwgazowe i wejść do nich.
Pochodzenie psycho-pasma – podobne jak za pierwszym razem, ale teraz jeszcze więcej strzałów pod nogi ślepymi nabojami i więcej granatów, również pod nogi 🙂 Dodano również kilka przeszkód i kilka gumowych ludzkich głów, dla atmosfery :). Tym razem odczuwałem zmęczenie i ledwo dotarłem do końca pasma.
Strzelanie w parach z ukrycia – to też przechodziliśmy już po raz drugi. Cele są ustawione w postaci żelaznych gongów (aby było słychać trafienie). Na drodze do celu ustawione są opony, które imitują osłonę. Istotą jest praca w parze. Jeden biegnie, drugi osłania. Podczas osłaniania trzeba strzelać do celu. To znaczy, można strzelać tylko wtedy, gdy ktoś cię osłania, czyli strzela do wroga. I tak trzeba przebiec kilka osłon do przodu, a potem w ten sam sposób, zorganizowani w parach, wycofać się. Całkiem dobrze nam się udało. Instruktor powiedział nam nawet, że nasza para osiągnęła najlepszy wynik.
Strzelanie do nisko lecącego obiektu – na dronie na linie o długości 7-10 metrów unosi się plastikowa butelka z wodą i kołysze się jak wahadło. Kiedy butelka zaczyna się poruszać, zaczynamy strzelać. To wszystko jest imitacją strzelania do nisko lecącego obiektu. Rada od instruktora – pierwszy strzał należy wykonać celnie, a pozostałe po prostu towarzysząc celowi.
Strzelaliśmy w 7 osób i mieliśmy tylko 2 trafienia. Inni mieli podobny wynik. Dlatego instruktorzy powiedzieli, że ważne jest, aby wyciągnąć następujący wniosek – nie uważajcie się za Rambo, samodzielnie trafić ze zwykłego automatu jest prawie niemożliwe. Dlatego albo strzelajcie grupowo, albo w ogóle nie strzelajcie, aby nie zdradzić swojej pozycji.
Rzucanie granatami – dość proste zadanie, nie ma o czym pisać.
Jazda MTLB – w zasadzie to samo, co wcześniej. Tylko zamiast ślepych nabojów – paf-paf. Ale sedno polegało na tym, że za drugim razem, pod koniec kursu, wszystko zrobiliśmy lepiej i poprawniej.
Inżynieria – ostatnie ćwiczenie. Ćwiczenie było interesujące, ale było ostatnie i odbywało się w pełnym słońcu. Zakopano specjalne miny szkoleniowe. Trzeba było używać wyciora ze swojego automatu, sprawdzać grunt i zaznaczać, gdzie można stąpać.
To wszystko. Teraz można było odetchnąć… Najpierw poszedłem do namiotu, wziąłem ręcznik i mydło i poszedłem się umyć. Byłem cały spocony i zakurzony. Potem zjadłem dwie miviny i położyłem się odpocząć.
KZT zostało zakończone.




