Mobilizacja: moja droga od cywila do wojskowego – 16.07.2024 Dzień czterdziesty. Powrót do bazy

Tak oto skończyły się moje wakacje przed szkoleniem. Wczoraj wieczorem Vika napisała do mnie – jutro pilnie przyjedź do bazy, 17.01 macie odjazd.

Jakkolwiek to smutne, ale po powrocie do domu się zrelaksowałem. Dowiedziawszy się, że jutro jadę do bazy, zacząłem ponownie wracać do tego stanu – poważnego nastawienia, odrzucania wszystkiego, co zbędne, wszelkich drobiazgów i koncentrowania się na przygotowaniach.

Tak jak poprzednim razem, wszystko zaczęło się od silnego uczucia niepokoju, tak że nawet trudno było mi jeść. Jak już wspomniałem, po dwóch tygodniach siedzenia w domu w pewnym stopniu się rozluźniłem. Co więcej, kilka dni temu, kiedy korespondowałem z Witalikiem, napisał on, że jego zdaniem prawdopodobnie wyruszymy już pod koniec lipca. Pomyślałem, że prawdopodobnie tak właśnie jest. I dzięki temu jeszcze bardziej się zrelaksowałem :). Dlatego kiedy dowiedziałem się, że wkrótce wyruszymy, znów zaczęły mi się pojawiać myśli „cholera, dlaczego?”, „dlaczego, przecież wszystko było tak dobrze” itp.

Zwykłemu cywilowi bardzo trudno jest długo pozostawać w stanie takiego napięcia, więc przy pierwszej okazji odchodzi od niego, powiedziałbym nawet – ucieka. Ponownie musiałem przeprowadzić proces wewnętrznego dostosowania się.

Zebrałem wszystkie rzeczy, wyjechałem i o ósmej wieczorem byłem w bazie.

W bazie dowiedziałem się, że wysyłkę przełożono o jeden dzień, na 18.01.

Zakwaterowano mnie w innym pokoju, większości osób w nim nie znałem.

Poznałem jednego chłopaka, Rusłana. Ma 18 lat. Zapytałem, do czego się zgłasza. Odpowiedział, że początkowo chciał zostać zwiadowcą, ale potem zmienił zdanie i zdecydował się na bezzałogowy statek powietrzny. Powiedział, że nie chce od razu umierać. Oczywiście zaciekawiło mnie, dlaczego 18-letni chłopak wstąpił do wojska. Odpowiedział: „Siedziałem w domu i nie miałem nic do roboty. Potem zdecydowałem, że nie chcę tak siedzieć. Chcę jakiegoś ruchu”. Dla siebie zauważyłem, że w armii są też tacy ludzie.

Poznałem jeszcze jednego chłopaka, Aleksandra. Zapytałem go, na kogo chce iść. Powiedział, że w ogóle chce iść na szturmowca. Zapytałem dlaczego. Powiedział, że chce zabić jak najwięcej rosyjskich żołnierzy (wydawało mi się, że to było trochę brawurowe stwierdzenie). A potem dodał: „Mam dużo głupoty. To znaczy siły”. Podczas naszej dalszej rozmowy Aleksander powiedział: „I tak wrócimy albo jako 300, albo jako 200”.

Słysząc to, mocno poczułem, jak wielka jest różnica między tymi dwoma światami – światem cywilów i światem wojskowych. Jeszcze dzień temu mieszkałem w domu. Wokół mnie mieszkali różni ludzie rodzinni, twórcy stron internetowych, nauczyciele języków. Mieli zaplanowane, spokojne, wygodne życie. Gromadka dzieci biegała wokół, ludzie rozmawiali o różnych sprawach codziennych itp. Gdyby ktoś podszedł do jednego z nich i poważnie powiedział – w najbliższym czasie masz tylko dwie opcje: zostaniesz 300. lub 200. – to prawdopodobnie zbladłby, posiwiał i stracił przytomność 🙂

Ja ze swojej strony uczę się mądrze i filozoficznie traktować takie stwierdzenia.

share-on-social

Всі пости цієї категорії


Przewijanie do góry