Dzisiaj przed obiadem mieliśmy wykłady zgodnie z planem.
Zaczęło się od tego, że pokazano nam film, który został usunięty z YouTube, ale nasz instruktor zdążył go pobrać. Oczywiście był to trudny i w pewnym sensie demotywujący film.
Pokazano w nim, jak nasi żołnierze podczas odwrotu wpadli na zaminowane pole. W ciągu 11 minut 7 osób zostało okaleczonych, każda z nich straciła nogę. A wszystko to działo się podczas ewakuacji.
Głównym wnioskiem, dla którego pokazał ten film, było to, że można było temu zapobiec, gdyby podjęli niezbędne działania inżynieryjne. A mianowicie zaczęli sprawdzać ziemię wokół siebie za pomocą bagnetu lub sondy.
Opiszę bardziej szczegółowo, co nam o tym opowiadano na wykładzie. Idzie grupa i nagle ktoś wchodzi na minę. W tym momencie cała grupa musi się zatrzymać. Nie robić żadnego kroku. Wyjąć, jeśli jest sonda. Jeśli nie ma, to po prostu wyłom z automatu. I ostrożnie, pod kątem 45 stopni, wbić go w ziemię. Nie naciskać mocno! Przy czym nie szukasz miny, szukasz zmiany gleby. To znaczy, jeśli w jakimś miejscu wypręża się łatwiej, to najprawdopodobniej ziemia została już przekopana. Oznaczasz to miejsce jako niebezpieczne i kontynuujesz kontrolę. Taką kontrolę należy przeprowadzać co około 4-5 cm.
Następnie pokazano nam kolejny film. Jakie to dziwne – rosyjski film. Było to ich wideo, w którym z dumą opowiadali o swoich osiągnięciach w produkcji min. Opowiadali o minach pom-1, pom-2 i pom-3 (którą zuchwale nazywali miną carską).
Myślę, że nietrudno zgadnąć, dlaczego oglądaliśmy to wideo. Miny pom są dość często używane na froncie.
Wideo to zostało nakręcone w formie talk-show. To znaczy, było widać, że jest skierowane do szerokiej publiczności. To znaczy, że zwykli ludzie lubią oglądać takie rzeczy. Prowadzący z dumą opowiadał, jak świetną minę zrobili i jak dobrze niszczy ona ludzi.
Po raz kolejny zrozumiałem, jak bardzo są to chorzy dziadki, skoro z takim entuzjazmem opowiadają, jak świetnie ich broń niszczy ludzi.
share-on-social
