Dzisiaj były dwa tematy. Ostrzał artyleryjski i jak zachowywać się w niewoli. Jak zachowywać się w niewoli to dość trudny temat, co więcej, wydaje mi się, że lepiej nie upubliczniać tego, o czym tam mówiono.
Drugim tematem był ostrzał artyleryjski. Prowadził go instruktor San. Człowiek, który przynajmniej raz doświadczył, jak „rozgromiono” całą jego brygadę.
Siedzisz w okopie i zaczyna się ostrzał artyleryjski. Jak opisywali naoczni świadkowie – leżysz w okopie i modlisz się, żeby przynajmniej nie trafiło w ciebie. Jeśli na przykład słyszysz świst miny, masz maksymalnie sekundę, aby się schować. Nie szukasz jakiegoś miejsca, po prostu jak najszybciej kładziesz się tam, gdzie stałeś. W przypadku wystrzału z czołgu najpierw widzisz wybuch, a dopiero potem słyszysz wystrzał.
Przypomniałem sobie, jak inny mężczyzna opowiadał, jak przez trzy dni byli pod ostrzałem artyleryjskim. Mówi, że pierwszy dzień był jeszcze mniej więcej w porządku. Drugi dzień był już bardzo ciężki, przede wszystkim psychicznie. Trzeciego dnia, kiedy wróg już dobrze się wycelował i zaczął strzelać jeszcze celniej, miałem wrażenie, że każdy wybuch zabiera część mojej duszy.
Kiedy zaczyna się ostrzał artyleryjski, wszyscy obrońcy okopów chowają się jak najlepiej. Ale kilka osób musi pozostać na posterunkach obserwacyjnych. Aby nie dopuścić do zbliżenia się piechoty wroga. Takich ludzi nazywano różnie, niektórzy mówili, że to bohaterowie, inni z uśmiechem mówili, że to po prostu „szaleńcy”. Niektórzy, również z uśmiechem, mówili, że to ci, których nie żal.
Jeśli nagle ostrzał artyleryjski ustawał i nagle zapadała cisza, to był to niepokojący sygnał. Oznaczało to, że może nadchodzić piechota wroga.
Trudno mi było to słuchać. Trudno mi było zrozumieć, jak ludzie w ogóle przeżywają w takich sytuacjach. Zapytałem o to mojego brata broni Jarosława, a on spokojnie odpowiedział: „Cóż, nie wszyscy przeżywają”.
Teoretycznie może się wydawać, że wszystko jest proste – kiedy trwa ostrzał artyleryjski, chowasz się, a kiedy ustaje, strzelasz do nadchodzącej piechoty.
Ale jedną rzeczą jest strzelanie w spokojnych warunkach na strzelnicy do celów. A zupełnie inną rzeczą jest sytuacja, gdy ostrzeliwują cię z artylerii i możesz nawet doznać kontuzji. A potem musisz wyjść i zabić całą nacierającą piechotę. Jednocześnie rozumiesz, że w każdej chwili może ponownie rozpocząć się ostrzał artyleryjski.
Potem mieliśmy małe ćwiczenie praktyczne. Miało ono na celu nauczenie nas, jak przywrócić sobie normalny i stabilny stan po ostrzale artyleryjskim. Jeśli nie kontrolujesz siebie, łatwo możesz popaść w panikę.
Podzielono nas na dwie grupy. Najpierw pierwsza grupa broniła okopu, a druga go szturmowała. Potem było odwrotnie. Podczas szturmu, dzięki dymowi i głośnym petardom, próbowano nam stworzyć imitację ostrzału artyleryjskiego.
Szczerze mówiąc, imitacja była prawdopodobnie na poziomie 0,5% lub nawet mniej. Dlatego oczywiście nie było żadnej paniki ani niczego nawet podobnego do niej.




