To był początek nowego etapu w moim życiu. Obudziłem się po drugim śnie, jak zwykle, około godziny 12:00. Zobaczyłem wiadomość od żony na Telegramie:
„Mam smutną wiadomość…
Właśnie przyszli do ciebie z rady wiejskiej z wezwaniem.
Powiedzieli, że dzisiaj do godziny 16:30 musisz zgłosić się do rady wiejskiej, aby odebrać wezwanie, w przeciwnym razie zostaniesz ogłoszony poszukiwanym…”
Spokojnie przeczytałem tę wiadomość i wstałem. Miałem wrażenie, że po prostu nie chcesz w to wierzyć. Po prostu nie chcesz zaakceptować tej rzeczywistości. Dlatego nie reagujesz na nią. Dlatego emocjonalnie w twojej duszy panuje nie tyle spokój, co jakaś cisza.
Sytuacja była taka, że życie po prostu bezczelnie zepchnęło cię w tę nową rzeczywistość i nie zapytało o nic. Tak, w duszy było coś pomiędzy obrazą a przypomnieniem – „dlaczego nikt mnie o nic nie zapytał!?”.
Po przeanalizowaniu sytuacji zrozumiałem, jak mnie wykryto. Kiedy na początku 22 roku orkowie byli pod Kijowem, stałem prawie 2 miesiące na posterunku w obronie terytorialnej. Tam właśnie zostawiłem swoje dane kontaktowe. „Cóż, to był twój wybór. Tak czy inaczej, musiałeś się domyślać, na co się piszesz” – pomyślałem i powiedziałem sobie. Oczywiście, kiedy zostawiałem swoje dane kontaktowe, nie wiedziałem, że prawie dwa lata później nastąpi taka mobilizacja. Ale to, że zostałem w Kijowie i poszedłem do obrony terytorialnej, było moim wyborem, a kiedy go dokonywałem, zdawałem sobie sprawę, że ten wybór może wiązać się z niebezpieczeństwem i ryzykiem.
W końcu podjąłem decyzję – pójść i odebrać wezwanie.
Przychodząc o 16:00 do rady wiejskiej, dowiedziałem się, że ktoś coś źle zrozumiał. Okazuje się, że w piątek mają skrócony dzień pracy i pracują do 15:30.
Moja wizyta w radzie wiejskiej została przełożona na poniedziałek.




