W poprzednim poście pisałem, że nawet jeśli ktoś boi się iść do okopów, a nawet do Sił Zbrojnych Ukrainy, to i tak jest wiele sposobów i możliwości, aby pomóc Siłom Zbrojnym Ukrainy i przyczynić się do naszego zwycięstwa. Napisałem również, że jeśli ktoś boi się iść do okopów, to można to zrozumieć, ma to pewne wyjaśnienie i uzasadnienie. Ale jeśli ktoś po prostu uciekł za granicę i próbuje po prostu o wszystkim zapomnieć, lub jeśli pozostając w Ukrainie, chce po prostu od tego wszystkiego odciąć się – to tacy ludzie są prawdziwymi łajdakami. Wszyscy musimy dołożyć wszelkich starań, aby ta wojna się skończyła i aby strona dobra zwyciężyła.
Jedna osoba w komentarzach zapytała: „A jak konkretnie możemy pomóc?”. Miało to na myśli – ci ludzie, którzy nie odważyli się wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy, jak mogą pomóc.
Udzieliłem dość krótkiej odpowiedzi, mówiąc, że można to robić poprzez wolontariat. Albo przekazując pieniądze na różne zbiórki, albo samemu uczestnicząc w działaniach wolontariackich. Tak, oczywiście, praktyczna pomoc jest teraz najważniejsza. Ale oprócz tego (powiedziałbym nawet – oprócz tego) jest jeszcze kilka bardzo ważnych i cennych rzeczy. Właśnie o tym będzie ten artykuł.
Będąc w Siłach Zbrojnych Ukrainy, obserwując i rozmawiając z braćmi broni, zauważyłem, że bardzo ważna jest również pomoc moralna.
Sami wiecie, ile pieniędzy rosyjskie media poświęcają na dezinformację. Nawet bez tego, obecnie ludzie często boją się wojska.
Często żołnierz może tygodniami lub miesiącami siedzieć w okopach lub gdzieś w piwnicach pod Donieckiem. Sam spędziłem wiele miesięcy w piwnicach w obwodzie donieckim.
I oto taka osoba wychodzi do społeczeństwa, idąc do sklepu, przejeżdżając lub wyjeżdżając na urlop. I oto ta osoba wychodzi do społeczeństwa, do społeczeństwa cywilnego. Co ona czuje? Jest nieco zagubiona, dla niej to wszystko jest nieznane. I nie wie, jak odnoszą się do niej ludzie wokół niej. Nie wie, czy się jej boją, czy już zapomnieli o niej jako o żołnierzu i nikt jej nie potrzebuje, czy też przeciwnie, cieszą się, że ją widzą.
W takiej chwili proste, ciepłe słowo od osoby cywilnej lub niewielki gest mogą pokazać żołnierzowi, że ci cywile cieszą się z jego obecności, że jest potrzebny. Jedna osoba, która poprzez słowo lub gest okazała żołnierzowi życzliwość, jest jakby przedstawicielem wszystkich innych dziesiątek lub setek cywilów, których spotkał żołnierz. Widząc dobre nastawienie jednej osoby, żołnierz może poczuć, że jest tu mile widziany. Bądźcie takimi przedstawicielami.
Z natury jestem trochę obojętny w pewnych momentach i zazwyczaj nie obchodzi mnie, jak traktują mnie ludzie wokół mnie. Ale pamiętam, że kiedy po kilku miesiącach życia w piwnicy w obwodzie donieckim wybrałem się do jednego z centrów handlowych w Zaporożu, obserwowałem i próbowałem zrozumieć, jakie jest obecnie nastawienie cywilów do mnie jako żołnierza. Nie jest miło widzieć strach w oczach ludzi, bo jestem ogólnie dobrym człowiekiem 🙂 Ale najgorsze jest widzieć całkowitą obojętność. Bardzo ważne jest, aby żołnierz, który wyszedł z okopów lub piwnic, nie spotkał się w społeczeństwie z całkowitą obojętnością wobec siebie. Nie musi się przed nim kłaniać co druga osoba, nie jest to konieczne. Ale choćby jakiś niewielki gest lub słowo pokażą mu, że jest tu mile widziany, że jest potrzebny społeczeństwu, że to, czym się zajmuje, nie jest jakimś błędem, ale ważną sprawą.
W Siłach Zbrojnych Ukrainy widziałem trzy typy ludzi. Pierwszy to ochotnicy, którzy najczęściej na początku inwazji dobrowolnie wstąpili do Sił Zbrojnych Ukrainy. Drugi to półochotnicy, którzy po pewnym czasie, pod presją okoliczności, jednak zdecydowali się wstąpić do Sił Zbrojnych Ukrainy. Nawiasem mówiąc, ja również należę do tej grupy. Trzeci to ci, których złapano. Rozumieją, że powinni bronić ojczyzny, ale nie zamierzali tego robić, jednak zostali do tego zmuszeni :). Zdziwicie się, ale nie widziałem nikogo, kto z własnej woli wstąpił do Sił Zbrojnych wyłącznie po to, aby zarabiać pieniądze.
Wszystkie te trzy typy ludzi potrzebują wsparcia moralnego. Muszą czuć, że są potrzebni społeczeństwu, ważne jest, aby dzięki ciepłemu stosunkowi ludzi mogli raz po raz odczuwać, że to, co robią, jest ważne. Chciałbym podkreślić słowa „raz po raz”. Wszyscy zapewne widzieli, jak ciepło witano żołnierzy na początku wojny. Teraz jest tego znacznie mniej. Żołnierze dochodzą do wniosku, że nikt ich nie potrzebuje.
Może to być zwykłe powitanie. Mężczyzna może podejść do żołnierza i uścisnąć mu dłoń lub po prostu przywitać się „cześć, bracie”. Kobieta może powiedzieć „dziękuję”. Żołnierza można przepuścić w kolejce, to mały gest, ale pokazuje szacunek i jest bardzo cenny.
Jako osoba, która okresowo brała udział w przyjmowaniu rekrutów, widziałem, że ostatnio najczęściej spotyka się ludzi trzeciego typu. Ludzi, których złapano i zmuszono. Gdzieś głęboko rozumieją, że trzeba to zrobić, ale z własnej woli na pewno nie zamierzali tego robić. Często są to prości, niezbyt zamożni ludzie. W swoim życiu najczęściej mieli doświadczenie, że traktowano ich jak bohaterów. A jeśli poczują to od społeczeństwa, może to być dla nich nowe doświadczenie. Mogą poczuć, że po raz pierwszy w życiu traktuje się ich z takim szacunkiem. A to, co robią, zwłaszcza jeśli znajdują się na zerowym poziomie, jest w stu procentach godne wielkiego szacunku.
Podsumowując ten artykuł, chcę przekazać kluczową ideę – nawet wasze proste słowa lub drobne gesty w stosunku do żołnierzy są bardzo ważne.




