Mobilizacja: droga wojskowego – 03.10.2024. 123d. Czterdziesty piąty dzień służby wojskowej. Musimy znaleźć nasze wspólne marzenie

Ten artykuł będzie kolejną moją filozoficzną refleksją. Powstał, gdy na jeden dzień wyjechałem nieco dalej od strefy frontowej, do miasta Zaporozze. Musieliśmy zarejestrować nowych przybyszów z TCC. A gdy już wracaliśmy, chłopaki postanowili wstąpić do jednego z centrów handlowych, aby kupić trochę ubrań. Postanowiłem skorzystać z okazji, kupiłem sobie pyszne lody i usiadłem na parapecie jednej z centralnych ulic Zaporozża. Po całym dniu spędzonym w piwnicy, wśród odgłosów wychodzących i wracających ludzi, miło było po prostu usiąść i spokojnie zjeść lody. Zacząłem po prostu obserwować ludzi, którzy przechodzili tą ulicą, mijali mnie.

I tak, siedząc i obserwując cywilów, którzy załatwiali różne sprawy, a w większości po prostu spacerowali, poczułem jakąś ścianę lub przepaść między wojskowymi a cywilami. Dziewczyna, medyk polowy, która siedziała obok mnie, również potwierdziła, że czuje to samo. To, na co patrzyłem, było dla mnie czymś niezrozumiałym (tak, tak, w ciągu dwóch miesięcy zdążyłem już zapomnieć, czym jest życie cywilne :). Kiedy tak siedziałem i obserwowałem ludzi, z jakiegoś powodu przypomniało mi to, jak w dzieciństwie czasami siadałem przy dużym akwarium i obserwowałem pływające tam rybki. To był inny świat, rybki gdzieś pływały, coś robiły i ciekawie było to obserwować.

Zastanawiałem się: „Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego istnieje taka przepaść między wojskowymi a cywilami? Dlaczego mam wrażenie, że to dwa różne światy?”.

Ktoś może powiedzieć: „No bo wojskowi lubią broń, wojnę, strzały, wybuchy itp.”. Powiem wam jedno – nie. Może gdzieś są jacyś wyjątkowi ludzie, którym to wszystko się podoba, ale to może 1-2 procent. Rozmawiając z różnymi osobami, które są w wojsku od dawna i odpowiedzialnie podchodzą do swojej pracy, ku mojemu zaskoczeniu, kiedy pojawia się temat, czy podoba im się życie w wojsku, odpowiadają naprawdę pewnie i bez zastanowienia, że nie, nie podoba im się. Mówią, że jak tylko skończy się wojna, wrócą do życia cywilnego.

Sytuacja wygląda mniej więcej tak. Jest dom, w którym mieszka dużo ludzi. Pewnego dnia ktoś nasrał pod drzwiami. Niektórzy po prostu żyją dalej, a inni przejmują się tym i naprawiają sytuację, idą i sprzątają, nawet jeśli nie jest to przyjemne. Albo – drzwi się zepsuły, ktoś po prostu żyje dalej, a ktoś się tym przejmuje, idzie je naprawić.

Na przykład, jak widziałem, między światem cywilnych wolontariuszy a armią, czyli wojskowymi, nie ma takiej przepaści. Oni jakby są na tej samej fali.

Sprawdziłem to na sobie i na moich kolegach urzędnikach – nie dziwi mnie to, że ludzie nie chcą brać do ręki broni. Nie! My, urzędnicy, szczerze mówiąc, sami nie chcemy brać do ręki broni. Dziwi mnie to, że kiedy problem jest pilny, ludzie po prostu starają się go nie zauważać.

Jest wiele historii o różnych konfliktach między wojskowymi a „uchylającymi się”. Myślisz, że wojskowych denerwuje to, że „uchylający się” nie chce brać broni i zabijać kogoś. W większości przypadków – nie. Wojskowych denerwuje to, że uchylający się po prostu ma wszystko gdzieś, po prostu uchyla się od obowiązków i odpowiedzialności.

Z tego, co słyszałem, w innych krajach, kiedy żołnierze wracali po wojnie do życia cywilnego, często nie potrafili się przystosować i pojawiało się u nich pytanie „o co walczyliśmy, komu to było potrzebne”. Chyba naszym celem jest sprawić, żeby powracający żołnierze nie mieli takich pytań. I chodzi nie tylko o szacunek dla powracających żołnierzy, ale przede wszystkim o szacunek dla tego, czego bronią.

I myślę, że wielkim błędem jest zamiana pojęć. Na przykład, znajdując coś złego w naszym kraju, ludzie mówią: „I za to warto było oddawać życie?”. To znaczy, widząc coś złego, ludzie twierdzą, że właśnie za to ginęli żołnierze na wojnie. Ludzie widzą jakieś podłe gówno w fajnym samochodzie i dochodzą do wniosku, że właśnie za to gówno umierali ludzie. Tak, to zgniłe gówno w fajnym samochodzie, które myśli tylko o sobie, nie jest warte śmierci naszych bohaterów. Dlatego widząc coś złego w naszym kraju, nie należy tym umniejszać zasług tych, którzy bronią tego kraju.

Więc o co walczy większość żołnierzy w tej wojnie? Pytałem ich o to. Odpowiedzieli, że nie o prezydenta, ani nawet o Ukrainę. Walczą przede wszystkim o to, co najświętsze, o swoje rodziny, o swoich bliskich. Walczą również o swoją ziemię, na której mogą swobodnie żyć. Z tego wszystkiego mogę wyciągnąć dość dziwny, ale logiczny wniosek – okazuje się, że naszym hołdem i podziękowaniem dla wszystkich poległych bohaterów jest podtrzymywanie wartości rodzinnych i troska o ziemię, której bronili. Rodzina, wartości rodzinne i miłość do ziemi. To jest właśnie najważniejsze.

Pamiętam siebie przed wstąpieniem do Sił Zbrojnych Ukrainy. Kiedy widziałem żołnierzy na ulicy, z jednej strony czułem do nich szacunek i wdzięczność. Ale z drugiej strony cały ten „świat” wojny, broni, krwi i zabójstw był dla mnie tak odległy, że nie mogłem po prostu podejść do nich i zacząć rozmawiać. Nie rozumiem w ogóle, co oni przeżyli, nie rozumiałem, co czuli. Dlatego często nawet unikałem spotkań z nimi.

Z drugiej strony nie uważam, że cywilów i wojskowych powinno łączyć okropieństwo wojny. Gdy tylko pojawi się taka możliwość, ludzie będą starali się zapomnieć o tych wszystkich okropnościach – wybuchach, krwi i śmierci.

Dlatego może nie warto wywyższać czystej męskości i techniki bojowej. Wszyscy powinni nosić ubrania w stylu pixel art itp. Ponieważ takie rzeczy naturalnie zapadają w zapomnienie po zakończeniu wojny, w spokojnym życiu nie ma takiej potrzeby. Może warto nie postrzegać wojownika wyłącznie jako mężczyzny, który potrafi celnie strzelać. A patrzeć na niego jak na bohatera, który włożył wszystkie siły w jasną przyszłość Ukrainy.

I tych rzeczy nie należy rozdzielać!!! Oto kluczowa treść idei – nie można rozdzielać tych dwóch rzeczy! Bohaterowie wojny mają wielkość tylko dzięki wielkości tego, o co walczą. Samo w sobie celne strzelanie z haimarsów nie ma w sobie nic wielkiego.

Moim zdaniem ideałem jest to, aby po zakończeniu wojny młody, jeszcze niedoświadczony chłopak podszedł do weterana wojny i szczerze powiedział – nie mam pojęcia, jak wygląda życie w okopach, nie wiem, czym jest wojna, nigdy nie zrozumiem tego, co przeżyliście. Ale cenię to, czego broniliście. I teraz będę starał się realizować tę marzenie i ideę, dla której ryzykowaliście swoim życiem.

Dlatego uważam, że już teraz musimy dobrze przemyśleć ideę Ukrainy, za którą obecnie oddają życie nasi żołnierze. To właśnie ona będzie w stanie połączyć te dwa światy – wojskowych i cywilów.

Aby lepiej przekazać tę ideę, podam przykład fikcyjnej, pokazowej historii. W pewnym kraju wszyscy postanowili, że będą starać się tworzyć silne rodziny i dbać o przyrodę. Wszyscy zgodzili się, że symbolem tego marzenia będzie herb z narysowanym mężczyzną, kobietą i dzieckiem między nimi. Taki herb, na przykład w kształcie koła. I oto na ten kraj najechała horda orków. W domach cywilów wisi ten herb, ludzie patrzą na niego i przypominają sobie swoje marzenie. Wisi on również w okopach obrońców. Obrońcy patrzą na niego i przypominają sobie, o co walczą. Ten herb staje się dla nich bliski i w pewien sposób sakralny. I oto wojownik wraca do domu, gdzie wszędzie widzi ten herb, herb, który stał się dla niego czymś świętym. Widzi ludzi, którzy mają do niego taki sam stosunek. Ci ludzie nie wiedzą nic o okropnościach wojny, o odciętych kończynach itp. Ale jest coś, co ich łączy. Wojownik bronił tego za cenę swojego życia, a ludzie wokół niego żyją marzeniem o urzeczywistnieniu tego. Wojownik w ich oczach to nie tylko facet, który świetnie strzela z armaty, to ten, kto bronił ich marzenia, bronił, ryzykując własnym życiem.

Kończąc ten artykuł, chcę powiedzieć, że obecnie, niestety, idea ta jest dość niejasna w naszym społeczeństwie. Różni ludzie wypowiadają różne piękne i inspirujące słowa, ale nie ma wspólnej centralnej idei i marzenia. Jedyną jasną ideą jest ochrona i przetrwanie. Ale to za mało. Musimy szukać i znaleźć tę ideę. Albo po prostu ją uchwycić, ponieważ czasami wydaje mi się, że ta idea już wisi w powietrzu, wypada z ust niektórych ludzi. Musimy znaleźć nasze wspólne marzenie.

share-on-social

Всі пости цієї категорії


Przewijanie do góry