Mobilizacja: moja droga od cywila do wojskowego – 05.08.2024 Dzień sześćdziesiąty. Szkolenie dzień 17. Obrona i szturm okopów

Dzisiaj był dzień taktyki. Była ciekawa teoria i nie mniej ciekawa praktyka. Praktyka polegała na obronie i szturmie okopów. Najpierw była wykład na temat „działania żołnierza w walce obronnej”. Był to ciekawy wykład, podczas którego opowiadano, jak przygotowuje się i organizuje obronę. Jakie rodzaje wojsk są w nią zaangażowane, co robią. Potem było wiele ciekawych opowieści o tym, jak to wszystko wygląda w rzeczywistości, a nie w książkach.

Następnie odbyła się wykład na temat szturmu pozycji. Tam również było trochę teorii książkowej o tym, jak przeprowadza się szturm, a potem opowiadano o niektórych aspektach tego, jak to wygląda dzisiaj w rzeczywistości. W rzeczywistości obecnie wiele rzeczy odbywa się nie tak, jak opisano w książkach. Wojna się zmieniła, więc zmieniła się również taktyka jej prowadzenia.

Ze względów bezpieczeństwa nie będę tutaj opisywał wszystkiego, co nam opowiadano.

Podzielę się tylko jednym z ogólnych wniosków. To, co napiszę, dla większości nie jest już tajemnicą. Atakować można tylko wtedy, gdy ma się rezerwy, a przeciwnik jest wyczerpany. Na tej podstawie znacznie łatwiej zrozumieć obecną taktykę i strategię Sił Zbrojnych Ukrainy. A co najważniejsze – staje się jasne, jak głupi, a nawet szkodliwi są ludzie, którzy nieustannie krzyczą „gdzie jest kontratak!?”, „dlaczego nie atakujecie!?”, „macie przecież takie rezerwy, dlaczego ich nie wykorzystujecie!?”.

Po pierwsze, trzeba mieć dobre rezerwy. Po drugie, trzeba najpierw dobrze wyczerpać wroga.

Potem była praktyka. Praktyka nadeszła dla nas nagle i niespodziewanie. Nikt nie powiedział, że będziemy mieli taką praktykę. Nagle nas zebrano, wezwano naszych dowódców i oni gdzieś poszli razem z naszymi instruktorami. Wszyscy staliśmy i po prostu czekaliśmy. Po pewnym czasie przyszli nasi dowódcy i słowami „teraz nie ma czasu na wyjaśnienia” zaprowadzili nas do okopów. Następnie w okopach zaczęli nam stopniowo opowiadać o sytuacji. Kazali nam rozdzielić się po całym okopie i po prostu obserwować. Obserwować, relacjonować i rejestrować to, co się dzieje.

Rozmieszczono nas w różnych punktach i zaczęliśmy obserwować. Miałem bardzo mały obszar do obserwacji. Mały wagonik i ścieżka obok niego.

Tak więc staliśmy i robiliśmy to, co nam kazano – obserwowaliśmy i rejestrowaliśmy. Obok mnie znajdował się bunkier, do którego należało wbiegać, gdy zbliżały się drony. Jednak, jak pokazała praktyka, do ochrony przed zrzutami z dronów wystarczyło schować się za siatką maskującą. Zerknąłem jednym okiem do bunkra i ponownie wróciłem na pozycję.

Czasami pojawiały się powiadomienia, że gdzieś widziano wroga. Ale daleko, i to tylko jedna lub dwie osoby. Ale nadszedł moment, kiedy powiadomienia o wykryciu wroga zaczęły przychodzić znacznie częściej.

Nasza okop miała stronę wschodnią i zachodnią. Stałem po stronie wschodniej. I wtedy zaczęły się częste powiadomienia o tym, że wroga widziano po zachodniej stronie. Stawały się coraz częstsze. Po pewnym czasie na zachodniej stronie okopu zaczęło się niemal chaos. Z jednej i drugiej strony słychać było niemal krzyki: „Widzę wroga, 5 osób przy pasie”, „Widzę wroga przy lesie, 3 osoby”.

Było wyraźne poczucie, że wszystko będzie się działo po zachodniej stronie.

Po naszej stronie jeden z instruktorów powiedział, że ponieważ nie przeszliśmy jeszcze szturmu okopów, to drużyna przeciwników raczej nie wejdzie do okopów. I ponownie powtórzył, żebyśmy po prostu obserwowali i rejestrowali.

Po pewnym czasie zacząłem dostrzegać jakieś ruchy w pobliżu wagonu, który obserwowałem. Potem wyraźnie zobaczyłem, że ktoś tam jest. Zgłosiłem to. Potem znów to zobaczyłem i znów zgłosiłem. Ale ponieważ po zachodniej stronie od dłuższego czasu pojawiały się ciągłe zgłoszenia o zauważeniu wroga, a sytuacja przypominała już ul, moje zgłoszenia nie zostały potraktowane poważnie.

Po pewnym czasie w pobliżu mojego wagonika wyraźnie widać było wroga. Wyraźnie o tym mówiłem i nawet zebrało się kilka osób z naszej drużyny w tym miejscu.

I wtedy wydarzyło się coś, czego ani ja, ani chyba nikt z naszego okopu się nie spodziewał. Z naszego okopu do naszego okopu zaczęli wchodzić ludzie z drużyny przeciwnika.

To była nasza porażka. Okazało się, że w naszym schronie było dodatkowe wyjście, ale było ono zamaskowane i podczas pierwszego szybkiego oględzin nie było go widać.

Na początku po prostu mnie to zaskoczyło. Nie mogłem zrozumieć, co się właściwie dzieje.

Następnie instruktorzy powiedzieli, aby obie drużyny zebrały się w celu podsumowania.

Obie drużyny miały zdać relację z przebiegu akcji. Najpierw relację złożyła drużyna szturmowa.

I właśnie wtedy, kiedy drużyna szturmowa składała relację, dopiero w tym momencie zacząłem rozumieć, co się właściwie działo. Okazuje się, że instruktor, który opowiadał nam o działaniach żołnierza w walce obronnej, kierował naszą obroną w okopach. A instruktor, który opowiadał o szturmie na pozycje, kierował szturmem na te okopy.

Okazało się, że zamieszanie po zachodniej stronie było specjalnie wywołane, aby odwrócić uwagę. Zamieszanie wywołała grupa manewrowa. I rzeczywiście – to właśnie oni wywołali lekki chaos w naszych okopach i poczucie, że główny atak nastąpi właśnie stamtąd. A główna grupa szturmowa właśnie poruszała się ze wschodu. To właśnie ona znalazła się w naszym okopie przez zasłonę.

Podczas raportów nieco wyśmiewano nasze błędy podczas obrony w okopach. Że nie ustawiliśmy żadnego punktu obserwacyjnego itp.

To wszystko trochę mnie rozzłościło. Nie powiedziano nam nic konkretnego i nie wyjaśniono niczego.

Po tym zmieniliśmy pozycje. Teraz to my mieliśmy szturmować, a ci, którzy wcześniej szturmowali, mieli się bronić.

Podzieliliśmy nasze siły szturmowe na następujące grupy:

Grupa szturmowa

Grupa manewrowa

Wsparcie ogniowe

Rezerwa

Moja jednostka została umieszczona w rezerwie. Do grupy szturmowej i manewrowej włączono samych reksów.

Zadaniem rezerwy było wspieranie grupy szturmowej. Musieliśmy poruszać się w pewnej odległości od grupy szturmowej i w razie potrzeby interweniować.

Zaplanowaliśmy, że grupa manewrowa będzie odwracać uwagę ze wschodu, a grupa szturmowa ruszy z zachodu.

Nasza grupa rezerwowa poruszała się w odległości około 100 metrów od grupy szturmowej. Gdy się zbliżyliśmy, usłyszeliśmy krzyki i „pak pak pak” (pak pak pak to odpowiednik strzałów :). Następnie otrzymaliśmy raport, że grupa szturmowa została rozbita.

Z jednej strony była to oczywiście przykra wiadomość. Ale z drugiej strony najprawdopodobniej nie spodziewali się już tak bardzo nowego ataku z tej strony. Za radą instruktora podjęto decyzję o szybkim przemieszczeniu się do okopów i przeprowadzeniu nagłego i szybkiego szturmu. Postawiono na efekt zaskoczenia.

Zaczęliśmy szybko biec w kierunku okopów, wzdłuż pasa psychologicznego, dzieląc się na dwie szeregi. Po drodze zobaczyłem dużą zużytą petardę w kształcie granatu, która była właśnie używana jako odpowiednik granatu na pasie psychologicznym. Nie zastanawiając się długo, podniosłem ten granat w biegu. Biorąc pod uwagę, że zamiast strzałów mieliśmy tylko pach pach, ten petardę można było z pewnością wykorzystać jako granat, tym bardziej, że rozmiarem był on właśnie jak granat.

Kiedy do okopów pozostało mniej niż 40 metrów, znacznie przyspieszyliśmy i biegliśmy już z całej siły. Biegłem w lewej szeregu. Prawa szereg jako pierwsza natarła na obronę okopu. Ale to odwróciło uwagę obrońców okopów. Wybiegałem gwałtownie zza wzgórza i zobaczyłem gdzieś w odległości 5-7 metrów dwie osoby w okopie i rzuciłem granat prosto między nich. Obrona okopu została całkowicie zneutralizowana. Za nami biegło jeszcze trzech ludzi. W ten sposób szturm okopu mógł być kontynuowany.

Ale w tym momencie instruktor przerwał zajęcia. Powiedział, że dobrze wykonaliśmy nasze zadanie.

Oczywiście wszystko to wywołało w nas podekscytowanie, inspirację i radość.

Później, analizując obronę i szturm okopów, pomyślałem, że przypomina to sytuację Ukrainy. Na początku Ukraina zdecydowanie nie była gotowa, większość ludzi w ogóle nie rozumiała, co się dzieje. I w takim stanie dezorientacji pozwoliliśmy odebrać Krym. Ale potem, kiedy zaczęliśmy rozumieć, co się dzieje, obudziła się w nas wściekłość, wściekłość na całą tę niesprawiedliwość.

Zrozumiałem też, jak ważne jest posiadanie rezerw i jak wielką rolę mogą one odegrać.

Mam nadzieję, że w podobny sposób Ukraina zgromadzi teraz wszystkie możliwe rezerwy i wygra tę wojnę.

share-on-social

Всі пости цієї категорії


Przewijanie do góry